Czy Neapol to niebezpieczne miasto, kim jest tajemnicza Elena Ferrante, jakie zagrożenie dla mieszkańców niesie Wezuwiusz i inne pobliskie wulkany oraz co warto zobaczyć i zjeść na Wybrzeżu Amalfitańskim – o tym rozmawiam z Małgorzatą Ewą Mikrut, Polką mieszkającą od prawie 30 lat we włoskim regionie Kampania.
Paweł Brol: Od ilu lat mieszka pani we włoskim regionie Kampania i dlaczego zdecydowała się pani na przeprowadzkę?
Małgorzata Ewa Mikrut*: Mieszkam w Kampanii od prawie trzydziestu lat. Przeprowadziłam się tutaj podczas szukania nowej drogi w życiu. W ten sposób znalazłam się w innym świecie. Daleko od znajomych, rodziny, od wszystkiego, co znałam i lubiłam. Pomimo tego, że Włochy nie były mi zupełnie obce – interesowałam się włoską kulturą, przyjeżdżałam na wakacje – to zderzenie z życiem codziennym było dla mnie zaskoczeniem. Włosi na wszystko mają czas, nikt nigdzie się nie śpieszy.
Co jeszcze zaskoczyło panią po przeniesieniu się do Włoch?
Na pewno zaskoczyła mnie gościnność mieszkańców, różnica w sposobie działania i myślenia miejscowych, wspaniałe, śródziemnomorskie krajobrazy, zupełnie inne niż polskie.
Dużo Polaków mieszka w pani okolicach czy raczej częściej widuje pani rodaków, którzy przyjeżdżają w celach turystycznych?
Wedle statystyk, Polacy zamieszkujący w Kampanii to około 7 tys. osób, jednak na samym wybrzeżu mieszka niewielu rodaków. Większość to kobiety, które osiadły tu na stałe i tworzą rodziny mieszane.
Zauważalny jest wzrost liczby turystów z Polski, zapewne zafascynowanych pięknem i historią regionu. Wielu odwiedza półwysep Sorrento i wybrzeże Amalfi. Często spotykam ich w hotelach i restauracjach. Ostatnio rodacy wybierają hotele na wyższym poziomie, co musi dobrze świadczyć o rozwoju ekonomicznym naszego kraju. To duża różnica w porównaniu z tym, kiedy przeprowadziłam się do Włoch, bo wcześniej nie każdego było stać na przyjazd do Kampanii. Większość ludzi przybywała w poszukiwaniu pracy i lepszego życia.
A jak Włosi z Kampanii podchodzą do turystów z Polski?
Z pewnością tutaj, gdzie panuje duży ruch turystyczny, mieszkańcom łatwo jest zbliżyć się do polskich turystów.
Porozmawiajmy o tym, co przyciąga turystów do Kampanii. Zacznijmy od Wybrzeża Amalfitańskiego, na którym pani mieszka. Ten rejon kojarzy mi się z wakacyjnymi kurortami jak Sorrento, gdzie powstał słynny film „Wesele w Sorrento” i miasteczkami „spadającymi” z gór prosto do morza jak Positano. Co jeszcze jest warte zobaczenia na wybrzeżu?
Naturalne piękno tego obszaru jest z pewnością jedną z rzeczy, które warto zobaczyć. Można wybrać się na spacer wśród licznych ścieżek przyrodniczych, aby podziwiać różnorodność fauny i flory. Warto skorzystać z wielu tutejszych plaż. Mogę polecić jedną z nich – cudowną Baia di Ieranto. Prowadzi do niej nieco męcząca, ale przystępna trasa trekkingowa, po której pokonaniu dociera się do fantastycznej zatoki z pięknym widokiem na wyspę Capri.
Polecam zjeść wyśmienite włoskie jedzenie nad brzegiem morza, na przykład w Nerano czy wypić aperitif w barze Del Sole w Praiano z przepięknym widokiem zachodzącego słońca. Zachęcam także do odwiedzenia mniej znanych miast, aby dostrzec różnicę pomiędzy miejscowościami bardziej turystycznymi a tymi, w których można zobaczyć codzienne życie mieszkańców.
Neapol to duże miasto i jak wszystkie inne miasta we Włoszech, ale także na świecie, może być niebezpieczne. Zawsze trzeba być czujnym i zwracać uwagę na to, dokąd się idzie i co robi. Jednak ogólnie panuje spokój, szczególnie na wybrzeżu, gdzie ja mieszkam. Przypominam, że w żadnym przypadku przestępczość nie dotyka turystów, bo w przeciwnym razie konsekwencje obciążyłyby miejscowych, którzy pracują głównie dzięki turystom. Należy też doprecyzować, że z biegiem czasu Neapol stał się znacznie spokojniejszym miastem, a przede wszystkim gościnnym.
Neapol wydaje mi się miastem nieoczywistym. Z jednej strony widoczna pobożność, która gromadzi tłumy mieszkańców chociażby podczas cyklicznego oczekiwania na tzw. „Cud Świętego Januarego”, kiedy to krew tego świętego przemienia się z postaci skrzepniętej w postać płynną, a z drugiej strony mimo wszystko obecna przestępczość. Z jednej strony piękne zabytki, z drugiej – czasami sąsiadujące z nimi dzielnice biedy. Jak pani postrzega Neapol?
Neapol jest boski – okolice, historia, architektura, zakątki, ludzie, morze, kolory i smaki. To miasto oferuje podróż pełną zdumienia, niespodzianek, piękna, emocji. Tym, którzy opowiadają o nim same najgorsze rzeczy, mówię: wybierzcie się tutaj chociaż raz w życiu, choćby na jeden dzień i wstydźcie się swoich słów. Neapol jest piękny w swojej różnorodności. Chcę zaznaczyć, że bardzo często najbiedniejsze obszary to te, które przedstawiają wygląd miasta z przeszłości, znany chociażby z filmów Totò i Massimo Troisiego. Przez nie przemawia najwięcej historii i to też ma swój urok. Co warto dodać, Neapol nie jest miastem zbyt wielu zmartwień. Ogromne znaczenie mają tutaj tradycja i święta. Mieszkańcy są zawsze gotowi do celebrowania ważnych wydarzeń i wypełniania ulic muzyką oraz procesjami. Muszę pani zadać to pytanie. Czy ma pani podejrzenia, kim jest Elena Ferrante? Czytelnikom wyjaśniam, że to pseudonim światowej sławy pisarki albo pisarza – osoby, która pisze poczytne powieści w scenerii Neapolu i od lat nie ujawnia swoich personaliów.
Mówi się, że pod pseudonimem pisarki Eleny Ferrante kryje się inny uznany pisarz, Domenico Starnone. Moim zdaniem nie jest ważne to, kto jest autorem tych książek. Przede wszystkim liczy się wartość samych tekstów i ich znakomity odbiór przez czytelników.
Na północ od Neapolu w godzinę można dojechać pociągiem do Caserty – królewskiego pałacu wybudowanego przez Burbonów, który przypomina Wersal. Kręcono w nim sceny do wielu filmów, m.in. „Gwiezdne wojny”, „Mission: Impossible” czy „Anioły i demony”. Ma pani jakieś praktyczne wskazówki dla turystów chcących odwiedzić to miejsce?
Pałac Caserty posiada rozbrajające piękno. Z Neapolu jest bardzo łatwo tam dojechać pociągiem za niewielkie pieniądze. Stacja znajduje się praktycznie naprzeciw głównego wejścia, a bilet wstępu kosztuje 18 euro. Polecam odwiedzić komnaty bogate we freski i cały park, zarówno ogrody włoskie, jak i angielskie, pełne wodospadów i fontann. Posągi i drogi wodne są spektakularne, zwłaszcza Łaźnia Wenus. Chcę zaznaczyć, że w pierwszą niedzielę każdego miesiąca z inicjatywy włoskiego Ministerstwa Kultury wstęp do muzeów i państwowych parków archeologicznych jest bezpłatny. Ponadto, dzieci nigdy nie płacą za wstęp, a młodzieży przysługuje zniżka. Korzystną alternatywą może być również wykupienie karty Artecard.
Wróćmy do okolic Neapolu, bo przecież jedną z najciekawszych atrakcji, dla której turyści ściągają do Kampanii, jest wulkan Wezuwiusz. Czy wycieczki do jego krateru są bezpieczne? O czym warto wiedzieć przed udaniem się na szczyt? Podróż do krateru Wezuwiusza jest całkowicie bezpieczna. Obecnie wejście na górę nie wiąże się z żadnym ryzykiem, które mogłoby wystąpić na przykład w przypadku odwiedzenia aktywnego wulkanu Etny… Fascynujące jest obserwowanie, jak dzięki licznym erupcjom przyroda rozwinęła się na zboczach Wezuwiusza. Tamtejsze tereny stały się bardzo żyzne. Rozmawiamy wiosną, więc teraz zbocza wulkanu porastają żółte janowce.
Polecam zawsze polegać na autoryzowanych przewodnikach, aby uniknąć oszustw. Bilety należy kupować najlepiej online na autoryzowanych stronach internetowych lub udać się na wulkan z Vesuvio Express z miejscowości Herculanum, gdzie w miejscowym biurze można nabyć bilet na transport i szczyt.
A mieszkańcy okolic Wezuwiusza nie boją się żyć u podnóża czynnego wulkanu? Przecież stosunkowo niedaleko znajduje się stolica Kampanii, a jeszcze bliżej, bo w odległości około dwudziestu kilometrów leżą różne miejscowości, w tym słynne Pompeje, które w 79 roku n.e. zostały zniszczone przez erupcję. Istnieje hipoteza, że pod Neapolem i sporą częścią lądu znajduje się jeszcze większy tzw. superwulkan.
Obszar Kampanii należy do obszarów o najwyższym ryzyku wulkanicznym na świecie. W rzeczywistości wulkany neapolitańskie Somma-Wezuwiusz, Campi Flegrei i wyspa Ischia są zdolne do generowania wysoce wybuchowych erupcji, obejmujące obszary gęsto zaludnione. Oficjalnie klasyfikuje się je jako aktywne, ale w fazie wyciszenia. Są one potencjalnie niebezpieczne, ponieważ w przeszłości powodowały niezwykle niszczycielskie erupcje. Gdyby wybuchł „niewidzialny” superwulkan Campi Flegrei, to konsekwencje dotknęłyby nie tylko Neapol, ale także całą Europę.
Jeśli rozmawiamy o Wezuwiuszu, to niestety w przypadku erupcji wszyscy mieszkańcy jego okolic są zagrożeni. To około 3 milionów osób. Wtedy prawie wszystkie miasta wokół jego zboczy zostałyby zrównane z ziemią. Co zatrważające, mieszkańcy pobliskich terenów ignorują owe niebezpieczeństwo i zamiast się gdzieś przeprowadzić, nadal tam mieszkają, nie przejmując się realnym zagrożeniem. Interesują mnie również kulinaria. Włoskie jedzenie zasłynęło jako jedno z najsmaczniejszych na świecie. Czym wyróżnia się Kampania na tle pozostałych regionów Włoch? Moje pierwsze skojarzenie to pizza neapolitańska.
Wszystkie włoskie potrawy są dobre, a każdy region ma wiele typowych dla siebie potraw, które absolutnie nie są porównywalne z innymi na świecie. Pizza to chyba najbardziej znane danie w moim regionie, jak również na świecie. Ciasto wyrabia się z mąki, wody, drożdży i soli. Jest to żywność wpisana na listę światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO, we wszystkich jej odmianach. Pizza to danie ubogie, ale bardzo smaczne, a przede wszystkim uniwersalne. Można na nim umieścić wszystko… Prawie wszystko. Będąc w Kampanii, nigdy nie proście o keczup (śmiech).
Jaki jest sekret wypiekania takiej pizzy? Z jakimi składnikami ją się podaje?
Najlepszą pizzę wypieka się z pieca opalanego drewnem, choć można ją też przyrządzić w piecu gazowym lub elektrycznym. Jak już wspomniałam, można na niej umieścić dowolny rodzaj dodatków. Chyba najbardziej znana jest pizza margherita z mozzarellą, pomidorami i bazylią, ale także marinara z pomidorami, oregano, czosnkiem i anchois. Warto odwiedzić miejscowość Vico Equense, gdzie można kupić pizzę na metry i to w wielu smakach.
Pamiętam ze swojego pobytu w Sorrento, że poza obowiązkową przystawką podawaną w restauracjach, złożoną ze świeżo wypiekanego chleba i oliwy, na stołach królowały pomidory i mozzarella wytwarzana z krowiego mleka, a nad głowami wisiały szynki parmeńskie. Do tego oczywiście zawsze było dostępne lokalne wino. Czym jeszcze charakteryzuje się Kampania?
W Kampanii na pewno nikt nie pozostanie z pustym żołądkiem. W każdej restauracji można zjeść wiele dobrych potraw.
Mozzarella bawola produkowana jest w prowincji Salerno i Caserty, mozzarella z mleka krowiego to produkt lokalnych mleczarzy tworzony głównie na półwyspie Sorrento i Wybrzeżu Amalfi, ser Provolone del Monaco powstaje przede wszystkim w górach Lattari.
Nie bez znaczenia pozostaje tarasowanie terenu na wybrzeżu, które jest stosowane od średniowiecza w wielu pagórkowatych lub górzystych lokalizacjach. Wyróżnia się mozaiką gajów oliwnych, winnic czy gajów cytrusowych. Co ciekawe, na tarasach stromych klifów tylko muł jest jedynym środkiem transportu dla lokalnych producentów oleju extravergine ,winogron do produkcji wina np. Falanghina, Ettore Sammarco Ravello, Selva delle Monache Costa d’Amalfi czy cytryn do produkcji pysznego likieru limoncello. To głównie Sorrento, Amalfi i Massa Lubrense słynie z sadów pełnych cudownych cytryn. W okolicy nie brakuje również świeżych owoców morza, przygotowywanych na wiele sposobów przez znakomitych kucharzy. I to wszystko ląduje później na stołach Kampanii. A ze słodkości – co lubią jeść mieszkańcy regionu?
Jako desery mogę wymienić ciastka Sfogliatella, zarówno w formie riccia, jak i sfoglia. Są wypiekane z ciasta francuskiego i wypełniane serem ricotta, kaszą, cukrem, jajkiem oraz cytrusami. Zarówno ciasto francuskie kręcone, jak i kruche mają to samo nadzienie, ale to w cieście francuskim zawarta jest różnica między obiema wersjami.
Nie wszyscy wiedzą, że istnieje przepis na ciasto łączące Neapol, Francję, a także Polskę, gdyż został po części wymyślony przez polskiego króla Stanisława Leszczyńskiego. Są dwa przekazy historyczne. Według pierwszego, król zdecydował się dodać syropu rumowego do typowego deseru, który uważał za zbyt suchy. Wedle drugiej wersji, zrobił to przez przypadek, wylewając przez nieuwagę kieliszek rumu na babkę i tak zrodziła się Babà, czyli babka nasączona rumem. Babà to wypiekany deser z ciasta zakwasowego na drożdżach piwnych, nasączony rumem.
Obok Sfogliatelli i Babà, jest jeszcze Pastiera, symbol neapolityzmu w kuchni włoskiej, popularny szczególnie w okresie wielkanocnym. To ciasto, która ma w środku zmysłowe nadzienie z pszenicy, ricotty, mleka, masła, jajek, cukru, kandyzowanych owoców, cynamonu, wanilii, skórki pomarańczowo-cytrynowej oraz słynnego olejku kwiatów pomarańczy.
Kolejny deser – delizia al limone. Ta cytrynowa rozkosz jest typowa dla całego wybrzeża, bo przecież najbardziej aromatyczne cytryny dojrzewają na jego tarasach. To kopułki biszkoptu z syropem limoncello i dużą ilością delikatnego kremu o smaku cytrynowym. Prawdziwe połączenie smaków i aromatów.
Jest jeszcze słynna Torta Caprese. To neapolitańskie ciasto wypełnione migdałami i czekoladą. Powstało przez pomyłkę. Pewien szef kuchni po prostu zapomniał dodać mąki do ciasta (śmiech). Tak powstał deser na zewnątrz chrupiący i miękki w środku, przepyszny.
Oczywiście należy wspomnieć, że dzień rozpoczyna się tutaj na słodko od pieczywa Cornetto z mini espresso – to rytuał. 8 lat temu założyła pani grupę na Facebooku „Włochy – Kierunek Neapol, Sorrento, Amalfi i Cilento”. Obecnie liczy już ona prawie 32 tys. członków! Wiem, że to nie tylko platforma prezentująca zdjęcia z ładnymi widokami, ale doradza pani również turystom przybywającym do Kampanii. Co więcej, zajmuje się pani organizacją ślubów dla par chętnych do powiedzenia sobie „tak” w tym uroczym zakątku Włoch. Dużo spotyka pani przyszłych nowożeńców z Polski?
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Wybrzeże Amalfi i Sorrento, tak arystokratyczne i romantyczne, to poczułam miłość od pierwszego wejrzenia. Byłam nimi zafascynowana i w tym momencie uświadomiłam sobie, że to jest miejsce, w którym chcę mieszkać. Wybrzeże uczyniło moje życie szczęśliwym, kolorowym i wyjątkowym. Uważam się za osobę ciekawą świata, uwielbiam podróżować, kocham włoską kuchnię, a z czasem bardzo dobrze poznałam okolicę i kulturę lokalsów. Z tej mieszanki narodził się mój pomysł stworzenia grupy o najpiękniejszych zakątkach Kampanii. Co więcej, posiadałam już doświadczenia w organizacji eventów, więc postanowiłam połączyć wszystkie moje pasje i zrealizować „przedsiębiorcze marzenie”. Dzięki temu, powstała agencja Polski ślub we Włoszech, w której pracuję jako wedding planner, organizując i planując wesela od A do Z.
Zawodowa postać wedding plannera narodziła się w Ravello. Staram się, by każdy ślub i wesele były zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, wyjątkowe, ekskluzywne i przede wszystkim oryginalne. Zawsze poszukuję nowych lokalizacji, aby móc zaoferować przyszłym małżonkom jak najszerszy wybór, oczywiście dostosowany pod ich budżet.
Muszę przyznać, że zainteresowanie kameralnymi ślubami we Włoszech w ostatnich latach jest bardzo duże, ponieważ ślub za granicą to nie tylko sama ceremonia, ale również podróż poślubna i niezapomniane wakacje w jednym miejscu.
Fot. główna ze zbiorów M.E. Mikrut